piątek, 27 maja 2016

Dobre wyjście z progu ;) Epizod 2, Część 2

No i ciąg dalszy nastąpił, nareszcie ;) 
Tak intensywnego wyjazdu jeszcze nie było. No to lecimy dalej.

>>> Zobacz pierwszą część relacji z naszego wyjazdu <<<

GWIAZDA SAN SIRO
Doczłapaliśmy wreszcie do naszego miejsca spoczynku, na samym końcu Mediolanu. Zatoczyliśmy niezłe kółeczko zanim dotarliśmy w odpowiednie miejsce, bo dotrzeć tam sprawnie nawet z GPSem w ręku nie było tak oczywistą sprawą. Gdy już zobaczyliśmy budynek, okazał się on blokiem mieszkalnym, w którym na 6 piętrze znajdował się nasz hostel. Rezerwację robiliśmy na booking.com, przy czym moja karta została odrzucona, ale szanowny booking i tak trzymał rezerwację mimo wszystko do godziny 18:00. Dobry patent gdy ktoś nie posiada karty kredytowej :D. Trzeba tylko dobrze przeczytać ofertę, dodatkowe płatności, czy można płacić na miejscu, jakie są dostępne formy płatności itp. Poza tym warto oprócz booking sprawdzić kilka innych możliwości (np. Airbnb, Couchsurfing) w razie czego, bo można się zdziwić, ale o tym później ;)



Gdy już wjechaliśmy na to nasze 6 piętro, okazało się, że obligatoryjnie doliczają dodatkową opłatę za pościele... Próbowaliśmy coś ponegocjować, że mamy własne śpiwory, ale dowiedzieliśmy się, że pościel już jest przygotowana. Ciekawe... skoro nie mieli pewności czy w ogóle się tam pojawimy po tym jak karta została odrzucona, no ale nieważne. Marzyliśmy wtedy o krótkiej drzemce, więc nie marudziliśmy już za bardzo. Zdjęcie powyżej jest pobrane z internetu, bo niestety nie zrobiliśmy żadnych w hostelu, a szkoda, bo na stronach wyglądają dużo lepiej niż w rzeczywistości i polecamy szukać bliżej centrum. Jeszcze zanim miły człowiek w recepcji skierował nas do pokoju, dostaliśmy mapkę i wskazówki odnośnie miejsc, które trzeba zobaczyć w Mediolanie.

Po krótkiej drzemce, wyruszyliśmy więc do miasta. Jako, że pierwszy przystanek naszej linii znajduje się przy samym stadionie, rzuciliśmy na niego okiem z zewnątrz, ale do środka nie wchodziliśmy. Bilet wstępu kosztował 17 euro :o, a jak się później dowiedzieliśmy, wstęp do muzeum był zamknięty z powodu zbliżającego się finału ligi mistrzów, więc można było tylko wejść do szatni, na trybuny i płytę. Jako że fanami piłki nożnej nie jesteśmy, widok z zewnątrz zdecydowanie nas zadowalał :D 

Stadion San Siro - Mediolan | FitFlames

Po przeprawieniu się przez labirynty kolei podziemnych (człowiek, który to zaprojektował musiał mieć "Piękny umysł") ;D dotarliśmy wreszcie do serca Mediolanu. Pamiętajcie, jak będziecie przechodzić z jednej linii metra do drugiej, strzałka w dół znaczy prosto :D. 

SERCE MEDIOLANU - Katedra, Prada i CocoChanel
Wyszliśmy ze stacji zaraz obok Duomo -  Katedry Narodzin św. Marii. Budynek robi wrażenie i warto zobaczyć go o różnych porach dnia. Na głównym placu pełno turystów, biznesmenów i ciemnoskórych sprzedawców selfie-sticków, zabawek i innych pierdółek. Katedrę niestety zamknęli nam o 18:00, więc do środka nie wchodziliśmy.

Katedra Narodzin św. Marii - Duomo - Mediolan | FitFlames

Mały Głód zaczął dawać się we znaki. Wiedząc, że na głównym placu nie mamy za bardzo czego szukać ze względu na bardzo promocyjne ceny, skorzystaliśmy z mini-przewodnika na telefonie i zaczęliśmy poszukiwania jakiejś przystępnej włoskiej jadalni przy okazji kręcąc się jeszcze po stolicy mody. (Tu nawet bezdomni chodzą dobrze ubrani, koszula, garnitur, także tego ;p ) 


Galeria Wiktora Emanuela II - Mediolan | FitflamesPrzeszliśmy przez najsłynniejszą na świecie galerię Vittorio Emanuelle świecącą witrynami pełnymi szałowych supermodnych, markowych ciuchów i torebek, których ceny sprowadzały do parteru.

Szliśmy tak i szliśmy, i szliśmy, i szliśmy. Aż nam w gardłach wyschło. Problem polegał na tym, że kupić tam butelkę wody poza mobilnymi budkami na głównym placu, graniczy z cudem. Nie ma nic typu Żaba, spożywczak czy inna Biedronka. Także idąc tak i głodniejąc coraz bardziej zboczyliśmy z głównego traktu i poszliśmy w boczną uliczkę. Znaleźliśmy małą przytulną pizzerię, z normalnymi cenami, obsługą niemówiącą po angielsku :D (no ale pizza to pizza). Dostaliśmy menu po ichniemu, nie wszystkie dodatki do ciasta były dla nas jasne, ale weszła jedna z prosciutto i  rukolą, i druga Quattro Formaggi (to jedno z niewielu zwrotów, które znam po włosku :D:D ) Myśleliśmy, że będzie trzeba zabrać na wynos, bo porcje były solidne. Nic z tych rzeczy. Byliśmy głodni i zmęczeni więc trzeba było solidnie rozpalić w piecu :D.

Metro - Mediolan | FitflamesRobiło się już trochę późno, więc resztę szwędaczki zostawiliśmy sobie na następny dzień. Tym samym skierowaliśmy się do najbliższej stacji metra i popędziliśmy do naszego pokoiku na 6 piętrze. Na recepcji przywitał nas właściciel całego przybytku - Bob, który skarcił nas słownie podczas wieczornego napitku, że co z nas za Polacy skoro pijemy herbatę a nie żubrówkę :D. Następnego dnia na odchodne powiedział nam, że jak przyjedziemy następnym razem to mamy wziąć flaszeczkę wyżej wymienionej, wtedy dostaniemy nocleg za darmo. Także taka rada dla podróżujących w tamte rejony - zabierajcie ze sobą narodowe souveniry :D A nuż  trafi Wam się taki Bob, który praktykuje polskie rytuały przy użyciu polskich artefaktów :)



Na koniec jeszcze kilka zdjęć z naszego spacerku:

Duomo Mediolan | Fitflames 
Galeria Wiktora Emanuela II - Mediolan | Fitflames 
Duomo w nocy - Mediolan | Fitflames 


Metro - Mediolan | FitFlames



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz