czwartek, 24 marca 2016

Proteinowy fit torcik z gorzką czekoladą i bananem

Z okazji urodzin Grzesia, postanowiłam zrobić małą, słod niespodziankę :) Ponieważ miałam tylko max 30 min, zanim Jubilat wróci od mechanika, wybór padł na megaszybki i jak się później okazało, równie pyszny proteinowy sernik na zimno (nie bez powodu został sklasyfikowany jako face-melter :D)

W sumie smakuje trochę jak bananowe ptasie mleczko... i chyba nic więcej mówić nie muszę :D

Co to by był za tort, gdyby nie znalazły się na nim świeczki? :)
Składniki:
- 3 miarki białka WPC naturalnego
- 200 g jogurtu naturalnego
- pół szklanki zimnej wody
- 2 banany
- 4 kostki gorzkiej czekolady
- żelatyna (zależnie od rodzaju, odpowiednio na ok 1 litr dość rzadkiej masy)
- 10 łyżek mleka kokosowego
- 2 łyżki miodu
- skórka starta z połowy cytryny
- garść wiórek kokosowych

   
   

 
Przygotowanie:
1. Do miski wsypujemy białko, zalewamy wodą, dodajemy mleko kokosowe, jogurt, miód i wszystko miksujemy tak, żeby nie było grudek. 

2. W osobnym naczyniu przygotowujemy żelatynę zgodnie z przepisem na opakowaniu. 

3. Mieszamy przygotowaną żelatynę z masą białkową.

4. 1 banana kroimy w kostkę. Skórkę z cytryny i 3 kostki czekolady ścieramy na tarce. Dodajemy większość wiórek. Wszystko wrzucamy do masy i mieszamy łyżką.

5. Gotową masę przelewamy do pojemnika - może być miska, pojemnik po litrowych lodach, lunchbox czy cokolwiek innego :D Ważne, aby dało się później nasz galaretkowy "sernik" łatwo przerzucić :)

6. Wrzucamy do lodówki i czekamy aż zastygnie... 
...i nie możemy się doczekać :D

7. W końcu, po kilku godzinach wyjmujemy nasz przysmaczek, przerzucamy na talerz czy coś na czym chcemy go serwować (kolejne zmiany mogą być trudne i ryzykowne ;) i dekorujemy bananem pokrojonym w plasterki, posypujemy pozostałymi wiórkami i startą ostatnią kostką czekolady.

Smacznego! 

wtorek, 22 marca 2016

Palimy kilokalorie metodą "No Cardio"

Sezon plażowy tuż tuż. Trzeba wziąć dłuto, młotek i zacząć rzeźbić :D

Dzisiaj wjechał zestaw:

5x podrzut
5x zarzut siłowy
10x martwy ciąg
10x wskok na skrzynię
10x pompeczki

I tak w kółko przez 30 minut, drobne przerwy na łyk wody i pozbieranie się do kupy;p
-------------------------------------------------
Asia: sztanga 30kg
Grzesiek: sztanga 50kg


Ostatnio pojawia się coraz więcej przeciwników klasycznego wysiłku tlenowego jako najlepszego sposobu na spalanie tkanki tłuszczowej. Słusznie? Czy też nie? Wszystko zależy od funkcji treningu, kondycji, stanu zdrowia i preferencji trenującego. ;) Aczkolwiek wg najnowszych badań, lepszą alternatywą do wyżej wymienionych stają się treningi interwałowe o wysokiej intensywności, cross treningi, treningi obwodowe. Główne założenia tego typu działań to:

PAMIĘTAJ O ROZGRZEWCE

- przekroczenie progu tlenowego ( Tak. To wtedy, kiedy przekraczasz swoją granicę komfortu. To wtedy, kiedy w pierwszej chwili ciśnie Ci się na usta "o k... urczaki", gdy uświadamiasz sobie, że minęło dopiero 30 sekund wysiłku ;) a stoper ustawiony jest na 30... minut :o )

- brak przerw albo bardzo krótkie przerwy na złapanie oddechu, wodopój, czy też mniej lub bardziej skomplikowany lingwistyczny "przecinek" w języku klasycznym :D

- ćwiczenia złożone, wielostawowe (przykładowo: burpee, przysiady z wyskokiem, podciąganie na drążku, kompleksy sztangowe)

Jeśli chodzi o protokół takiego treningu i jak go skonstruować, możliwości jest ogrom, od klasycznych treningów obwodowych (10-12 stacji, 30-60s pracy i zmiana stacji, 3 obwody z przerwą np. 3 minutową pomiędzy obwodami), po ostatnio bardzo popularne schematy crossfitowe i tabaty.

PAMIĘTAJ O ROZGRZEWCE ;)

Wiadomo że nie każdy urodził się dzikim mustangiem z rudą kitą u brody niczym "technowiking" (gimby nie znajo ;p ) i nie każdy zrobi randomowo ściągnięty WOD z oficjalnej strony krosfit kom, albo obejrzany zestaw z zawodów na kanale sportowym. Można sobie taki trening wyskalować pod własne możliwości i dążyć do jego formy macierzystej. Trening tabata (20s pracy, 10s odpoczynku, 8 rund) trwa tylko 4 minuty a potrafi zrobić z człowieka mokrą plamę. Jeśli widzisz, że jest za ostro, zrób 4 rundy i stopniowo dokładaj po jednej . Jeśli Twoim celem jest 30 minut pracy, zacznij od 10/15 minut itd...

PAMIĘTAJ O ROZGRZEWCE :D:D

Zachęcamy serdecznie do komentowania naszych wpisów ;)

Pozdrawiamy
FitFlames




 

poniedziałek, 21 marca 2016

Życie zaczyna się po... ? :)

     W przeskoku z dwudziestolatka na trzydzieści jest coś ciekawego, coś tajemniczego. Jest jakaś taka zaduma i refleksja na swój temat. Ciężko ten bieg myśli ubrać w słowa. Nic się nie kończy, nic się nie zaczyna jak niektórym może się wydawać. Czas biegnie dalej tak jak biegł, ale człowiek przechodzi jednak przez jakiś taki niewidzialny próg czasu. Warto chyba taki dzień poświęcić na podróż wgłąb siebie i przypomnieć sobie swoje cele i marzenia. Dokąd, po co i z kim u boku chcemy wędrować.

"Każdy z nas jest ogromnym Światem bez granic, w którym jest wszystko to, co potrzebne do życia nam i Tym, których chcemy mieć obok siebie od początku do końca." - Rzekł mądry człowiek.

Nowa dekada, nowe perspektywy i wyzwania. W moim życiu wielka przemiana. Przed chwilą moment wytchnienia, ale czas już ruszyć do przodu. Dość już nabrałem rozbiegu. Myślę, że wystarczy aby pokonać to co na drodze. Wiatr w żagle i naprzód!

"Bo przecież wszystko zależy od nas samych." - Rzekł mądry człowiek po raz kolejny, moja mama. ;)

A takie cudo spotkało mnie dzisiaj rano razem z kawką. Proteinowy spontaniczny fit torcik z gorzką czekoladą i bananem od Asi. Tzw. kulinarny "face-melter"  :D
(przepis >tutaj<)


Dziękuję! :*


Czy faktycznie tak jak mówią: "życie zaczyna się po trzydziestce"? Pożyjemy, zobaczymy ;)

Grzesiek

piątek, 11 marca 2016

Sprytne osiąganie celów

     Czy pamiętacie jeszcze te błogie chwile, pełne zabawy i beztroski? Czas kiedy nie myśleliście o tym co będzie jutro, bo liczyło się tylko to co jest TU I TERAZ. Roześmiani w gronie znajomych, przyjaciół i rodziny spijaliście słodycz tego pięknego, wspólnego czasu 31 grudnia 2015 roku. :D


I nagle... nadeszło jutro :o . Wczoraj stało się iluzją, kac u niektórych już minął, odkleiliśmy szklanki od pochlapanych toastami stołów i wystartowały wszystkie... NOWOROCZNE POSTANOWIENIA!
Ha! Ktoś o nich jeszcze pamięta w połowie marca? Pamiętacie pierwsze dni stycznia na siłowniach? Kto był ten widział. O zrobieniu klaty w poniedziałek o 19:00 można było tylko pomarzyć. Dziki tłum podskakujący na orbitrekach, tuptający po bieżniach. Było gęsto od endorfin i motywacji. Sale fitnessowe pękały w szwach. "I co się stało jemu... temu misiu?" Statystyki pokazują, że tylko 8% Polaków realizuje swoje postanowienia. Co za tym wszystkim stoi? Dlaczego ten wynik jest taki słaby? Osobiście uważam, że problemem jest brak odpowiedniego podejścia do założonych sobie celów. Palimy temat od razu na starcie obmyślając plan bardzo abstrakcyjne, nieprecyzyjnie i zbyt szeroko.

Jeśli jeszcze nie wszystko umarło, polecam wziąć kartkę i długopis, wypisać postanowienia i przy każdym, nie od lewej do prawej tylko z góry na dół napisać wielkimi literami: SMART. Narzędzi jest wiele, ja skupię się na tym konkretnym.
W pierwszej kolejności zadajemy sobie pytanie czy nasze postanowienia są.... NASZE ;). Tak. Wiele osób kopiuje postanowienia od innych. "Bo przecież wszyscy mają takie to ja też muszę". Albo decydują się na nie bo wymagają od nich tego inni ludzie (rodzina, znajomi). To nie działa. Zawsze przymus spotka się z oporem, który często bardzo ciężko przełamać, a efekt końcowy nie będzie satysfakcjonujący, bo nie spełnimy swojego marzenia tylko czyjeś. Zadajmy sobie pytania. "Czy na pewno tego CHCĘ?", "Po co mi to?", "Dlaczego mi na tym zależy?". Zapisanie tych pytań i odpowiedzi na kartce wytatuuje nam to na mózgu. Dziwne.. ale działa :D
Cele jakie sobie stawiamy powinny być "sprytne" :), muszą przechytrzyć nasze lenistwo, niezdecydowanie i inne równie sprytne zagrożenia które tylko czekają aby rzucić nam kłody pod nogi :p

Postanowienia powinny być:
S - sprecyzowane
M - mierzalne
A - ambitne
R - realne
T - terminowe


Teraz przy każdej z tych literek zadajemy sobie pytanie czy nasz cel spełnia kryteria tych założeń. Jak to zrobić? Ano tak:
- sprecyzujmy naszą listę najwęziej jak to możliwe,
- podzielmy to na etapy (im większe kęsy tym łatwiej się udławić :D )
- stwórzmy cele które nie będą dla nas za łatwe, ale też będziemy w stanie je zrealizować bez frustracji i wyrzeczeń
- wreszcie wyznaczmy sobie czas kiedy CHCEMY je osiągnąć.


 


Kto z Was odnosi sukcesy w dziedzinie swoich postanowień noworocznych? Co sobie postanowiliście? Stosujecie jakąś konkretną strategię? Czy może już daliście sobie spokój? ;>





Pozdrawiamy 
FitFlames :) 

środa, 9 marca 2016

Zakończenie sezonu pędzących parapetów

I nadarzyła się ostatnia w tym roku niepowtarzalna okazja żeby pojechać w góry na dechę. Aż żal byłoby nie skorzystać. Przejazd w tę i z powrotem do Jańskich za 10zł ^^. Można? Można ;) Dobrze mieć znajomości ;p. Jedyne w co trzeba było zainwestować to skipass już tam na miejscu. 

Pobudka o 4:30 to nie do końca jest to co miśki koala lubią najbardziej... . Niemniej jednak wstajemy, ogarniamy się i w samą porę docieramy na autokar.


 
Wyjazd - punkt 6:00



Na miejscu, o godzinie 9:00, stajemy w kolejce a tu chodzi "konik" i bilety sprzedaje. Całodniowe za 500 KC :o. Myślę sobie... wał jak nic. Asia mówi, że bierzemy... no to okej. Czesi też kupują od niego, a ja dalej myślę sobie kategoriami polskimi naszymi, że pewnie zaraz wrócimy do kolejki jak po drodze do gondoli cmokniemy bramkę. Ciśnienie puszcza jak bramka radosnym dźwiękiem zaprasza nas na drugą stronę. Od tej pory obiecuję sobie, że żadnych stresów więcej. Obietnicę szybko wdrażam w życie. I zabawa się zaczyna.


  Najpierw trochę pod górkę
















Żeby potem z górki :)
















I tak w kółko



















 
A czasem...
...na chwilę trzeba się zatrzymać i stworzyć zagrożenie dla gapiów akuratnie podróżujących orczykiem, próbujących ustać na nogach podczas gdy my usiłujemy złapać pion w raczej nienormalny sposób ;)








Na koniec po zajęciach z akrobatyki, 
trzeba przypudrować nosek w asyście kosmetyczki i można jechać dalej.
 

Sezon już praktycznie dobiegł końca. Załapaliśmy się na ostatni zrzut białego puchu. Powoli robimy miejsce w szafie na lżejszą zbroję i czekamy z utęsknieniem na wiosnę ;)

A Wam jak udał się obecny sezon? :)

Pozdrawiamy
 FitFlames