czwartek, 2 czerwca 2016

Rycerskie śniadanie, plan "B" i szwędaczka, czyli Mediolan + Bergamo - Epizod 2, Część 3


Kolejna część relacji z  naszej małej wyprawy. 
W dzisiejszym odcinku - pożegnanie Mediolanu i spacer po Bergamo. Zapraszamy :)

>>> Zobacz część 1
>>> Zobacz część 2 

POBUDKA, ŚNIADANIE I ROZMÓWKI W OBCYM JĘZYKU 

Mediolan | Fitflames
Wspólne zdjęcie z naszym nowym kolegą Martinem :)
Mediolan Duomo | FitFlames
Przez te drzwi przejdziemy następnym razem...
Rano podczas śniadania spotkaliśmy przemiłego Martina z Malty, który potowarzyszył nam przy kawie i uraczył rozmową na tematy różne, w szczególności podróżnicze i kulturowe. Pojawił się w Mediolanie z okazji mającego odbyć się wyścigu Mille Miglia. Jest to wyścig starych klasycznych aut, w którym klasyki zataczają wielkie koło na trasie Brescia ->Rimini-> Rzym -> Parma -> Brescia. Z tego co widzieliśmy później na Facebook'u Martin wędrował razem z wyścigiem i zwiedzał poszczególne miasta po drodze. Super pomy:). Podajemy adres strony gdzie można rzucić okiem którędy pędziły zabytki :) - Trasa wyścigu tysiąca mil. Pozbieraliśmy nasze zabawki i obładowani jak wielbłądy, zapakowaliśmy się do windy (bo był ogólny zakaz korzystania ze schodów :D serio - wisiała kartka - to pewnie przez żubrówkę :D:D).
W przejściu do metra spotkaliśmy jeszcze raz naszego nowo poznanego kolegę, który zmagał się z automatem biletowym. Pomogliśmy Martinowi klikając kolejne obrazki na ekranie, wsiedliśmy razem do metra i pojechaliśmy w stronę Duomo. Na miejscu porobiliśmy jeszcze kilka fotek, w tym uwieczniliśmy nasze spotkanie z Martinem. Do Katedry już nie wchodziliśmy ze względu na nasze wypchane plecaki, które umundurowani panowie przy wejściu musieliby dokładnie sprawdzić... a nie chciało nam się jeszcze raz przez godzinę pakować wszystkiego, więc stwierdziliśmy, że będziemy mieli do czego wracać :)

RYCERSKIE ŚNIADANIE I POLOWANIE NA MAKARON

Mediolan - hostelowe śniadanie | Fitflames
Rycerskość i moc bije z tego posiłku
Przemieściliśmy się kawałek dalej, w kierynku Zamku Sworzów. Nieopodal zamku znajduje się park, w którym na trawce można sobie przycupnąć, odpocząć, zjeść drugie śniadanie i złapać trochę słońca, którego w ten dzień nie brakowało. Tak też niezwłocznie uczyniliśmy. Leżeliśmy na trawce, zajadając się iście rycerskim, pożywnym, typowo włoskim daniem wliczonym w koszt naszego pobytu w hostelu ;) :D. Posiłek był tak bogaty, że po sprawdzeniu co słychać na dziedzińcu zamkowym, wyruszyliśmy na poszukiwanie prawdziwego jedzenia ;) Trochę nam to zajęło, ale trafiliśmy na coś w rodzaju Marche i zjedliśmy już tak bardziej po włosku.

 
ZACNY PLAN AWARYJNY I WIATR W ŻAGLE

Mediolan dworzec | FitFlames
Żeby zobaczyć jeszcze parę miejsc, postanowiliśmy, że zostawimy bagaż w przechowalni i do końca dnia jeszcze pozwiedzamy, po czym wieczorem udamy się na lotnisko w Bergamo. Plan zaczął się komplikować już po pojawieniu się na dworcu kolejowym. Przechowalni bagażowej szukaliśmy dzielnie niczym Sherlock Holmes ze swoim wiernym Watsonem. Problem polegał na tym, że trop urywał się już po drugiej strzałce wskazującej jej położenie. Po trzech rundkach wokół dworca, zapytaliśmy o drogę pracownika pobliskiej restauracji, który właśnie wyszedł na fajeczkę. Weszliśmy do przechowalni, i po tym jak zobaczyliśmy cennik (za 5h wyszłoby 10 :o ), zaczęliśmy wprowadzać plan "B", czyli pociąg do Bergamo. W automacie kupiliśmy sobie po bilecie, 5,50 € za sztukę, na szybko skoczyliśmy jeszcze po kawę do Maka i biegiem do pociągu.

Kawa jezdona widelcem | FitFlames
Kawa najlepiej smakuje
jedzona widelcem :D
W podróży spienione mleko z Mc-kawy najlepiej je się widelcem ;) Na pociąg oczywiście zdążyliśmy w ostatniej chwili hehe ;) Asi domeną jest pełen chill-out nawet jak zostaje 5 minut do odjazdu a my nadal czekamy na kawę w Maku ^^ :* Trrrololololoo! No ale dobra, wtedy mogliśmy jechać też późniejszym pociągiem, bo bilet był czasowy a nie wystawiony na konkretny przejazd.









PIĘKNE BERGAMO NA GÓRCE

Bergamo | FitFlamesBergamo uliczka | FitFlamesPo dotarciu do Bergamo sokole oko Asi wypatrzyło w oddali informację turystyczną, a zaraz obok oczom naszym ukazała się... przechowalnia... bagaży - 24h za 3! Zaczęliśmy żałować, że nie przyjechaliśmy tu już z samego rana :D Przemiły pan w informacji turystycznej wręczył nam mapkę miasta i zakreślaczem pozaznaczał miejsca, które trzeba odwiedzić. Nie wziął za to ani grosza, ale zalecił podróż autobusem miejskim. Stwierdziliśmy, że to nie dla nas. Zostało nam jeszcze sporo paliwa w trampkach. Poza tym złapaliśmy drugi oddech po tym jak miło przywitało nas miasto.

Z mapką w ręce wędrowaliśmy w stronę starych murów obronnych podziwiając architekturę i widok z dołu, żeby zaraz zobaczyć to wszystko z podwyższenia. Po drodze przechadzając się wąziutkimi stylowymi włoskimi uliczkami, mijaliśmy kawiarnie, cukiernie, lodziarnie, czekoladziarnie i inne rarytasownie :D. Zatrzymaliśmy się na chwilę na ciacho. Jego skład, który śmiało można by określić jako wyjątkowo pyszny cukier z cukrem, podładował trochę nasze baterie i pozwolił "kopytkować" (jak na prawdziwe koniki przystało) dalej w górę miasta (haha:)









Z GÓRKI NA PAZURKI
Taverna Del Gallo | FitFlames
Schodziliśmy jak już robiło się ciemno, chłodno i przede wszystkim głodno. Jedzenie w centrum odpadało znowu z powodu kosmicznych cen. Jak zwykle weszliśmy w boczną uliczkę, potem jeszcze jedną boczną i boczniejszą, aż trafiliśmy do Taverna Del Gallo. Obsługa świetna, wielki piec na pizze, ceny niskie jak na włoskie warunki, a sama pizza przepyszna. Polecamy!

Taverna Del Gallo kawa | FitFlamesNagle i niespodziewanie okazało się, że jest godzina 22:00, a my nie mamy jeszcze biletu na autobus, żeby dojechać na lotnisko :D. Aaaa mówiłem kupmy od razu... :D Właściciel restauracji wytłumaczył nam na migi z mapą w ręce (jako że po angielsku prawie nic nie mógł z siebie wydusić :D - tak jak my po włosku ;p) gdzie jest najbliższy automat biletowy. Na miejscu automat "powiedział" nam, że przyjmuje tylko monety, a jak już zdobyliśmy monety, to stwierdził, że wcale ich w sumie nie chce bo jest zepsuty. Znaleźliśmy jednak jeden działający, ale przy tym nachodziliśmy się strasznie. 




Bergamo lotnisko | FitFlames
Koczownicy na lotnisku
Autobus zawiózł nas prosto na Aeroporto de Bergamo. Strefa odlotów była zamknięta. Musieliśmy przycupnąć sobie pod ścianą i poczekać do rana. Wylot z Italii zaplanowany mieliśmy na 6:30. Ale, że już do domu? Nieeeee. To był dopiero początek wycieczki ;)


>>Ciąg dalszy tutaj<<


Bergamo samolot panorama | FitFlames  



Jeszcze na koniec klika fotek zrobionych po drodze:

Mediolan skuter | FitFlames
Gdzieś w Mediolanie :)

Gołębie Fontanna  Mediolan | FitFlames
W Mediolanie nawet gołębie muszą być piękne, więc zawsze jest dobra pora na prysznic :D

Gołębie Mediolan | FitFlames

Bergamo widok | FitFlames
Bergamo - widok na stare miasto
Bergamo kolejka | FitFlames
Kolejka miejska w Bergamo

Bergamo budka telefoniczna | FitFlames
- Let me do the Italian... Bondżjornoł!

Bergamo panorama | FitFlames

Bergamo zachód | FitFlames

 

2 komentarze:

  1. gołębie górą,czekamy na cd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciąg dalszy właśnie nastąpił, zapraszamy :)

      http://fitflames.blogspot.com/2016/06/ladowanie-z-telemarkiem-i-zmiana.html

      Usuń